poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Czym jest wewnętrzna higiena ciała.


O higienie zewnętrznej każdy wie z dzieciństwa, natomiast o higienie wewnętrznej wiemy niewiele, podczas gdy stan naszych wewnętrznych organów określa nasz wygląd zewnętrzny.


Każdy, kto posiada samochód dba o jego czystość z zewnątrz i od wewnątrz. Stosuje oleje i paliwo najlepszej jakości.Dlaczego człowiek podchodzi do własnego zdrowia bez takiej odpowiedzialności? 

Jeśli nie będziemy sprzątać samochodu wewnątrz chociażby przez rok, nazbiera się brudu i kurzu.
Tymczasem większość ludzi przez całe życie "nie sprząta" wnętrza swojego organizmu i dlatego po czterdziestym roku życia organizm jest tak zmęczony walką z zanieczyszczeniami, złogami i chorobotwórczymi bakteriami, że zaczyna być bardziej podatny na choroby.

Natura tak stworzyła organizm, że w każdej sekundzie rodzi się i umiera jednakowa ilość komórek. W zanieczyszczonym organizmie ilość "starych" komórek zawsze jest większa niż nowonarodzonych. I właśnie taki "bilans" przyczynia się do chorób i niedołężnej starości.

Ewolucja komórek rozpoczęła się od prostego jednokomórkowca, który miał dwa otwory: jeden przystosowany do odżywiania (pobieranie pokarmu), drugi do wydalania. Miedzy tymi otworami toczyło się "skomplikowane" życie komórki. Jeśli proces wydalania był naruszony, to komórka ginęła. Był to idealny, mimo że tak prosty, model. Organizm człowieka stworzony jest z miliardów komórek, ale zasady ich pracy są takie same: zakłócenia pracy wydalania powodują choroby i
śmierć.

Mało kto wie, że u dorosłej osoby w jelicie grubym znajduje się od 8 do 15 kg kamieni kałowych, które człowiek nosi przez całe życie.

Przeważnie po 40 roku życia jelito grube jest na tyle zapełnione kamieniami, że wypiera ze swoich miejsc inne organy, utrudniając pracę wątrobie, nerkom i płucom. Jest to przyczyną wielu chorób tych organów. Spróbujmy wyjaśnić, na czym to polega.

Wszystkie spożywane produkty możemy umownie podzielić na następujące grupy:
1. Białka - mięso, ryby, jaja itd.;
2. Węglowodany - chleb, miód, cukierki, ziemniaki itd.;
3. Tłuszcze - masło, olej, smalec itd.;
4. Produkty roślinne - warzywa, owoce, soki.

Większość węglowodanów i potraw roślinnych trawiona jest w jamie ustnej i jelicie cienkim, natomiast tłuszcze i białka w żołądku.

Wystarczy zatem, że zjemy mięso razem z ziemniakami, by mieć kłopoty trawienne.

Na przetrawienie ziemniaka - potrzebna jest około godzina, natomiast mięsa od 3 do 7 godzin.

Nie myślimy o tym, że różne produkty żywnościowe są trawione w różnym czasie. Masę energii, przeznaczonej na czynności życiowe i walkę z chorobami, organizm traci na trawienie, a za tym wydalanie obiadu składającego się z nieodpowiednio dobranych składników. Niestrawione resztki pokarmu dostają się do jelita grubego, oddzielają się od strawionego pokarmu, zlepiają się w bryłkę nazywaną kamieniem kałowym.

Jelito grube dla nas - jest jak doniczka dla roślin, a strawiony pokarm gra rolę dobrze nawiezionej gleby. Człowiek to drzewo. Ścianki jelita grubego są pokryte korzonkami, które podobnie jak korzenie rośliny, wsysają do krwi pożyteczne substancje. Każda grupa korzonków odżywia
odpowiedni organ. Pozostałości są wydalane. To jest zrozumiałe. A co dzieje się z niestrawioną bryłką?

Podczas następnego posiłku do niej dokleja się jeszcze jedna, potem jeszcze... Niestrawiony pokarm przylepia się do ścianek jelita grubego. Człowiek nosi ich aż po kilka kilogramów. A co dzieje się z tymi produktami "przechowywanymi" przez wiele lat w temperaturze powyżej 36°C, nietrudno sobie wyobrazić.

Funkcjonujący nadal pod warstwą "brudów" układ wchłaniający jelita grubego dostarcza do ciała toksyny, substancje rakotwórcze, produkty gnicia. To rozumie się samo przez się, że z tych substancji nie zbuduje się zdrowych komórek. Rozchodzą się one z krwią po całym organizmie i stopniowo
rujnują nasze zdrowie.

Z powyższego jasno wynika, że u człowieka nie może być chory tylko jeden konkretny organ. Chory jest cały organizm. Po prostu jakiś organ odmawia posłuszeństwa jako pierwszy i leczyć go nie ma sensu. Gdy leczymy bowiem jakąś konkretną chorobę, to tak naprawdę likwidujemy lokalny skutek choroby całego organizmu.

Tymczasem główny sprawca chorób pozostaje i jest gotowy w każdej chwili ujawnić się w innej części ciała. Przecież z zanieczyszczonego jelita grubego stale przedostają się do organizmu szkodliwe substancje. Takie jelita są źródłem ogólnego zatrucia. Stale rosnące zasoby kamieni kałowych zmieniają się w zwały.

Ogromny, nieruchomy worek z odpadami wypiera z właściwego miejsca organy wewnętrzne, uciska przeponę główny mięsień oddechowy, wyłącza ją z procesu oddychania, znacznie zmniejszając objętość płuc. Wypierana jest ze swego miejsca wątroba, podpierane są nerki, zmniejsza się ruchliwość jelita cienkiego, u mężczyzn zaciskany jest układ moczowo-płciowy.
Szczególnie cierpi dolna część odbytu: przeciążone żyły uwypuklają się, tworząc krwawe guzy. Niezliczone są objawy i uszkodzenia organów, nieprzewidywalna diagnostyka chorób powstałych z powodu stale zanieczyszczonego jelita grubego. Ale szczytem wszystkiego jest niedrożność jelita grubego w ostatnim stadium raka, kiedy zatyka się wąski kanał i człowiek skazany jest na śmierć z powodu zatrucia organizmu własnymi toksynami.

(M. Tombak  "Czy można żyć 150 lat?")


Ćwiczenia na pamięć i koncentrację


Proste ćwiczenia na pamięć i koncentrację zarazem.
 

Do wykonania pierwszego z nich będzie Ci potrzebna druga osoba.

** Ćwiczenie 1 **

Aby wykonać to ćwiczenie wejdź do jakiegoś pomieszczenia bądź budynku. Rozglądnij się w nim dobrze i staraj się zapamiętać jak najwięcej szczegółów.

Następnie wyjdź, a druga osoba niech zada Ci jakieś pytania na temat tego, co było w środku, np: wymień jak najwięcej rzeczy w kolorze białym. Albo: wymień jak najwięcej okrągłych przedmiotów jakie widziałeś. Ważne jest to, abyś wcześniej nie znał pytań, jakie zada Ci druga osoba. W ten
sposób będziesz zmuszony skoncentrować się i zapamiętać jak najwięcej.

Inna wersja tego ćwiczenia może polegać na tym, że czytasz gazetę, a następnie druga osoba przepytuje Cię z wcześniejszej lektury.

** Ćwiczenie 2 **

Drugie ćwiczenie jest całkiem przyjemne. Polega bowiem na oglądaniu telewizji, ale trochę inaczej. Gdy oglądamy film, wiadomości czy reportaż, wiele informacji wpuszczamy jednym uchem a wypuszczamy drugim. Znam osoby namiętnie oglądające wiadomości, ale gdyby zapytać je co było wczoraj nie potrafią powiedzieć.

Twoje oglądanie telewizji będzie bardziej aktywne. Zaopatrz się w kartkę papieru i coś do pisania. Podczas oglądania tv notuj ważniejsze informacje, zdarzenia, dane liczbowe.

Możesz wprowadzić także inną odmianę tego ćwiczenia. Jeżeli masz taką możliwość, nagraj wiadomości lub film, a potem wypisz jak najwięcej informacji, które pamiętasz. Kiedy skończysz obejrzyj nagranie ponownie i zwróć uwagę ile rzeczy zapamiętałeś, a ile Ci umknęło. Jeżeli starczy Ci sił, po powtórnym obejrzeniu materiału możesz ponownie wypisać wszystko co zapamiętałeś.


niedziela, 24 kwietnia 2016

Zasady kładzenia dziecka do snu


Kładzenie dziecka do snu bywa niekiedy dla rodziców kłopotliwym i męczącym zmaganiem związanym z wychowaniem dziecka.
 

Łatwość zasypiania po położeniu się do łóżka jest tak różna, jak różne bywają dzieci. Jedne nie mają z zasypianiem żadnych problemów, inne zaś wymagają pomocy i szczególnego wysiłku rodziców kładących je spać. Aby ułatwić dziecku trudny dla niego proces, można posłużyć się kilkoma pomocnymi metodami. 

Ile powinno spać dziecko? 

Czas jaki dziecko powinno spędzić w fazie snu jest ściśle zależny od jego wieku. Noworodek może przespać do ok. ¾ doby, dziecko w wieku szkolnym potrzebuje ok. 9 h snu na dobę. 
➢ Noworodek: od 16 do 18 godzin; 
➢ 6 miesięcy życia: od 10 do 11 godzin + 2 drzemki (od 2 do 3 godzin); 
➢ 1 rok życia: od 10 do 11 godzin + 1 lub 2 drzemki (od 1 do 2 godzin); 
➢ 2 lata: od 10 do 11 godzin + 1 drzemka (od 1 do 2 godzin); 
➢ 3 lata: od 10 do 11 godzin + ewentualnie 1 drzemka (2 godziny); 
➢ 5 lat: od 10 do 11 godzin; 
➢ 7 lat: ok. 10 godzin; 
➢ 10 lat: od 9 do 10 godzin. 

Jak dobrze położyć dziecko do snu? 

Aby uniknąć problemów podczas zasypiania, warto wypracować sobie pewną stałość postępowania. Maluch powinien mieć świadomość końca dnia i konsekwencji z tego wynikających. Wprowadzenie zwyczajów zasypiania, sugerujących porę spoczynku, będzie z pewnością dobrze przyjęte. Dzięki nim dziecko będzie traktować czas snu jako stałą i normalną czynność, nie będzie miało poczucia zaskoczenia, co zapewni mu wewnętrzny spokój, a rodzicom większe posłuszeństwo ich pociech. 

Rytuały zasypiania powinny obejmować zarówno aspekty fizjologiczne, jak i psychologiczne. Czynności te mają przygotować dziecko na spokojny sen, ale jednocześnie stają się asekuracją na wypadek, gdy dziecko położone do łóżka chce świadomie odwlec chwilę zasypiania i prosi rodzica o coraz to nowe rzeczy (pluszaka, picie, całusa). Często różnorodne prośby dziecka przed zaśnięciem sugerują potrzebę obecności mamy lub taty. 

Przed zaśnięciem dziecko powinno: 
➢ wyciszyć się poprzez spokojną zabawę (w czasie ok. 1h przed snem zabawy intensywne i pobudzające mogą znacznie utrudnić zaśnięcie); 
➢ umyć się (lub w zależności od wieku zostać umyte przez rodzica); 
➢ skorzystać z toalety; 
➢ spędzić określony czas (w zależności od potrzeb dziecka i możliwości rodzica 15 – 30 min.) na rozmowie z mamą/tatą np. o tym, co wydarzyło się minionego dnia lub na czytaniu/opowiadaniu bajki przez rodzica; 
➢ dostać coś do picia; 
➢ dostać do spania swoją ulubioną zabawkę; 
➢ zostać przez mamę/tatę ucałowane na dobranoc. 

Kiedy będziemy pamiętać o każdej z tych czynności, zapewnimy dziecku optymalne poczucie bezpieczeństwa i w naturalny sposób przygotujemy je na sen. Następnie należy powiedzieć dziecku „dobranoc” i wyjść z pokoju. Sugeruje to maluchowi, że pożegnało się z rodzicem na całą noc. 

Dzieci, którym przedstawione wyżej „rytuały” wystarczają do zaśnięcia, zapewne nie będą już wołać rodzica i wychodzić z łóżka, lecz spokojnie zasną. Jeżeli zaś dziecko jest niespokojne, ponawia prośby i wstaje z łóżka, dobrą metodą jest zostanie przy nim w pokoju, w ciszy, aż do czasu zaśnięcia. W zależności od tego, czy dziecko boi się ciemności czy ją toleruje, możemy zapalić nocną lampkę lub całkowicie zgasić światło. 

W przypadku dzieci starszych, pięcio-siedmiolatków, powyższe zasady również są skuteczne. Warto jednak pozwolić dziecku na 15 minut tuż przed snem w łóżku na samodzielne czytanie książki, malowanie, oglądanie albumów lub inną spokojną zabawę, która sprawia mu przyjemność. 

Dzieci dziesięcioletnie mogą buntować się wobec zbyt wczesnej ich zdaniem pory snu. Można wtedy w ramach uznania większej „dojrzałości” i samodzielności pociechy przesunąć czas zasypiania na godzinę później w stosunku do lat poprzednich, przestrzegając jednak konsekwentnie nowej pory. 

A kiedy dziecko budzi się w nocy? 

Aby pomóc dziecku przespać spokojnie całą noc, musimy wiedzieć, co powoduje problemy malucha ze snem. Dziecko wybudza się w środku nocy i płacze – przyczyną może być strach przebywania w samotności, czy ciemności, potrzeba obecności bliskiej osoby lub złe sny. W takiej sytuacji zareagujmy na wołanie dziecka, ponownie utulmy je do snu i poczekajmy, aż zaśnie. Dziecko wybudza się i przychodzi do łóżka rodziców – świadczy to zazwyczaj o dużej potrzebie przebywania z rodzicami. Rozwiązanie tego problemu nie jest jednoznaczne i zależy przede wszystkim od tego, czy rodzicom takie zachowanie przeszkadza, czy nie. Sytuacje tego typu mogą być jednak męczące dla całej trójki, dlatego też warto nie przyzwyczajać dziecka do spania z rodzicami. Dziecko nie chce spać we własnym łóżku – jeśli rodzice zgodnie ulegną prośbom malucha, muszą się liczyć z faktem, że próba przeniesienia go do własnego łóżka będzie z czasem coraz trudniejsza. 

Odzwyczajając dziecko od spania z rodzicami można zacząć stopniowo ustalając z nim, ile nocy w tygodniu możecie spać wspólnie, a ile spędzi we własnym łóżku lub też przekazać maluchowi, że zaraz po uśnięciu zostanie przeniesiony do swojego łóżka


sobota, 23 kwietnia 2016

Mięśniaki macicy


Mięśniaki macicy zaliczane są do nowotworów niezłośliwych. 

Rozwijają się z włókien mięśni gładkich. Występują u ok. 10-20% kobiet, najczęściej między 35-50 rokiem życia. Uważa się powszechnie, że mięśniaki częściej występują u kobiet niezamężnych, nieródek lub mało rodzących. Przyczyna powstawania mięśniaków nie jest do tej pory jasna. Podkreśla się jedynie znaczenie estrogenów w patomechanizmie tego schorzenia. 

Najczęściej mięśniaki rozwijają się w trzonie macicy, rzadziej w szyjce macicy. Mogą być pojedyncze i mnogie, różnej wielkości. Wyróżniamy 3 typy mięśniaków w zależności od umiejscowienia i kierunku wzrostu: 
➢ mięśniaki śródścienne – zazwyczaj rosną jako guzy mnogie, nie zniekształcają narządu, są małe; ➢ mięśniaki podśluzówkowe – rosną pod błoną śluzową macicy, mogą być uszypułowane, co może prowadzić do skurczów macicy; 
➢ mięśniaki podsurowicówkowe – rosną ponad powierzchnią macicy, prowadzą do zniekształcenia narządu, mogą tworzyć postacie uszypułowane. 

Objawy (są uzależnione od umiejscowienia i wielkości mięśniaka): 
➢ obfite, przedłużające się miesiączki; 
➢ krwawienia międzymiesiączkowe; ➢ bóle (przy dużych); 
➢ objawy ucisku tkanek i narządów sąsiednich. 

Objawami powstawania mięśniaka mogą być: obfite, przedłużające się miesiączki, krwawienia międzymiesiączkowe czy objawy ucisku tkanek i narządów sąsiednich. U kobiet w młodszym wieku dodatkowymi objawami mogą być: 
➢ niepłodność; 
➢ poronienia, przedwczesne porody; 
➢ nieprawidłowe położenie płodu. 

Leczenie: 
1) Leczenie hormonalne (przy bardzo małych). 
2) Leczenie operacyjne: 
➢ zabieg wykręcenia mięśniaka (rodzącego się); 
➢ wyłuszczenie pojedynczych mięśniaków; 
➢ usunięcie macicy. 


czwartek, 21 kwietnia 2016

środa, 20 kwietnia 2016

Wspomaganie leczenia nowotworów.


Nowotwór jest obecnie chorobą wzbudzającą największe przerażenie. 

Jest uważana za niepokonaną i zazwyczaj śmiertelną. Sama nazwa niesie za sobą pejoratywne znaczenie. Rak, nowotwór - to słowa oznaczające zarówno wstrętne stworzenie trawiące człowieka od wewnątrz jak i nieopanowaną, rozrastającą się samoistnie siłę. Lęk wzbudza również niewiedza na temat rozprzestrzeniania się choroby, jej przyczyn a także brak umiejętności skutecznego opanowania choroby. Chorych przerażają skutki uboczne leczenia, osłabienie organizmu, uzależnienie od innych i niemoc. Doskonale widoczne jest, że nie tylko fizyczny ból, lecz także psychiczne cierpienie są trudne do zniesienia. Psycholodzy towarzysząc osobom cierpiącym na nowotwór mogą wyraźnie wspomagać proces leczenia.

Jest kilka płaszczyzn, na których możnaby udoskonalić wspomaganie leczenia. Oddziaływanie psychologów może wpływać zarówno na powszechne w społeczeństwie poglądy i sądy na temat choroby, stosunek lekarzy do pacjentów, na rodziny i wreszcie na samego chorego.

Eksperymenty związane z działaniem placebo lub oddziaływaniem irracjonalnych przekonań na samopoczucie i emocje dowodzą jak ogromny wpływ na funkcjonowanie naszego organizmu mają nasze myśli. Można przypuszczać, że pewna część cierpienia osób chorych i ich rodzin związana jest właśnie z różnymi przekonaniami dotyczącymi choroby nowotworowej, np. "Rak oznacza wyrok śmierci", "Nowotwór jest siłą nie do opanowania, jest nieprzewidywalny", "Rak to kara za grzechy" itp. Wiedza psychologiczna nakłania do podjęcia prób zmiany tych sądów. Można to uczynić choćby za pomocą kampanii reklamowych, plakatów, akcji happeningowych uświadamiających rzeczywistą naturę nowotworów. Ludzie obecnie często boją się mówić o tej chorobie, nie chcą podejmować badań kontrolnych, wolą odsuwać od siebie świadomość zagrożenia zachorowania. Jest to naturalny mechanizm obronny - unikanie i ucieczka od problemu. Niestety, może on być przyczyną nie wykrycia choroby we wczesnym stadium i tym samym uniemożliwić jej wyleczenie. Nagłaśnianie tematu, potwierdzanie, że nowotwór jak każda inna choroba jest często uleczalny, że jest w dużej mierze podobny do innych chorób może wpłynąć na upowszechnienie badań okresowych a także zmniejszenie lęku przed pozytywnym wynikiem badań kontrolnych.

Drugi aspekt doskonalenia psychologicznego wspomagania leczenia nowotworów związany jest z lekarzami i ich relacją z pacjentami. Onkolodzy mają szczególnie trudne zadanie, ponieważ nie tylko życie innych spoczywa w ich rękach, ale także często są bezradni z powodu braku środków leczenia.Pracę psychologów z lekarzami należałoby zacząć jeszcze w trakcie procesu kształcenia. Uwrażliwienie na siłę oddziaływania autorytetu oraz na psychologiczne aspekty zdrowienia znacznie podwyższyłoby skuteczność leczenia oraz samopoczucie hospitalizowanych pacjentów. Lekarze powinni zdawać sobie sprawę, że cierpienie chorych jest związane nie tylko z fizycznym bólem, ale także z psychicznym załamaniem - osamotnieniem, przerażeniem, upokorzeniem, utratą wszelkiej kontroli i odczłowieczeniem. Taka świadomość wśród personelu medycznego umożliwiłaby lepszą opiekę - zwrócenie uwagi na możliwość poprawienia wyników leczenia poprzez danie poczucia kontroli nad samym sobą i traktowanie chorego jak człowieka, uprawnionego do decydowania o sobie i wymagania szacunku od innych. Lekarze już od pierwszego kontaktu powinni zdawać sobie sprawę ze swojego autorytetu. Szacunek do pacjenta i pełna wiary w wyleczenie postawa lekarza napawa nadzieją chorych zwiększając szansę na zdrowienie. Oprócz tego należy zwrócić uwagę na różnorodność potrzeb pacjentów. Wszyscy oczekują wyzdrowienia i potrzebują pewnych form wsparcia, natomiast każdy z nich w innej formie. Ludzie w stresie mogą dążyć do uzyskania jak największej ilości informacji o zagrożeniu lub unikać ich i odwracać od niego uwagę. W procesie kształcenia medycznego powinno pojawić się wiele elementów psychologii - wykłady i ćwiczenia zwiększające świadomość wspomagającej roli psychologicznego oddziaływania i różnorodności potrzeb ludzkich.

Kolejnym aspektem jest powszechne wśród pracowników służby zdrowia wypalenie zawodowe. W nierównych kontaktach z pacjentami zaburzenie to ma wielkie szanse wystąpienia. Wskazane byłoby zapewnić narzędzia do rozpoznawania objawów choroby - chociażby w formie cyklicznych wykładów uświadamiających zagrożenie i wskazujących możliwości przeciwdziałania i leczenia. Niezbędna jest również stała opieka psychologiczna personelu medycznego. Umożliwiłaby ona udzielanie wsparcia, pomoc w sytuacjach obciążających psychicznie i emocjonalnie, odnalezienie dróg skuteczniejszego radzenia sobie w częstych sytuacjach stresu. Spotkania grupowe lekarzy i pielęgniarek byłyby szansą na podzielenie się doświadczeniem, udzielanie wzajemnego wsparcia, skuteczniejsze dzielenie obowiązków i zmniejszenie niezdrowej rywalizacji na rzecz współpracy.

Wspomagające oddziaływanie psychologiczne może być potrzebne również w pracy z rodzinami osób chorych na raka. Wiadomość o chorobie bliskiej osoby jest trudna do przyjęcia i zaakceptowania, a zmiany zachodzące podczas leczenia, konieczność opiekowania się, niezrozumiałe zachowanie chorego, osamotnienie i bezradność są często zbyt wielkim obciążeniem, a także dezorganizacją dotychczasowego życia. Uczestnictwo osób bliskich w leczeniu jest niezwykle istotne i niezastąpione dlatego należy je wspomagać. Psycholodzy powinni podczas pracy z rodzinami chorych dostarczać informacji dotyczących choroby - etapy leczenia, sposoby pielęgnacji chorych, a także możliwe reakcje emocjonalne. Taka wiedza zwiększy poczucie kontroli oraz świadomość czekających ich zadań i sytuacji. Poczują się pewniej i bezpieczniej. W walce z poczuciem osamotnienia u osób opiekujących się chorymi pomocne mogą się okazać grupy wsparcia. Wymiana doświadczeń, okazja do otworzenia się i bycia zrozumianym, wylania swoich emocji jest dużą pomocą.

Psychologiczna pomoc może się również wiązać ze zwiększaniem umiejętności relaksowania się i zmniejszania odczuwanego stresu. Przydadzą się one zarówno personelowi medycznemu, jak i chorym i ich rodzinom. Realizacja siebie w zainteresowaniach i kontaktach społecznych odgrywać może rolę bufora dla stresów i przeciążeń odczuwanych w innych sferach życia.

Obszar psychologicznego wspomagania leczenia nowotworów wiąże się bezpośrednio z pracą z chorymi. Od momentu podjęcia decyzji o zrobieniu badań diagnostycznych, poprzez diagnozę, okres leczenia, uboczne jego skutki i czas przychodzenia do zdrowia chorzy przechodzą olbrzymie stresy. Wspomaganie i towarzyszenie im umożliwiłoby łatwiejsze i bardziej świadome radzenie sobie z nimi. Grupy wsparcia są szczególną metodą umożliwiającą uzyskanie zrozumienia i wyrażenie prawdziwych emocji (gniewu, lęku czy poczucia winy, zagubienie, bezradność), których chorzy nie chcą lub wstydzą się pokazywać wobec lekarzy czy rodziny.

Zmiana irracjonalnych myśli dotyczących raka to podstawowe zadanie umożliwiające poprawę stanu psychicznego i dające podstawę do procesu leczenia. Simontonowie opracowali terapię dla osób chorych na raka opartą właśnie na przeformułowaniu złych przekonań na zdrowe: oparte na rzeczywistych faktach, chroniące zdrowie i życie, pozwalające czuć się dobrze i unikać konfliktów.

Zadaniem psychologów w pracy z chorymi jest budowanie pozytywnego myślenia, kształtowanie własnej wartości i poczucia samoskuteczności. Zadanie to jest tym trudniejsze, że w obecnym stanie wiedzy medycznej sposoby leczenia nie zawsze przynoszą skutek, a zazwyczaj przynoszą wiele nieprzyjemnych i bolesnych skutków ubocznych. Poprzez oddziaływanie bezpośrednie, grupy wsparcia i poprzez obecność rodziny pacjent może lepiej odnajdywać się w nowej sytuacji i tym samym szybciej dochodzić do zdrowia. Jak twierdzą zwolennicy psychologii zdrowia oraz przedstawiciele terapii Gestalt człowiek jest zintegrowanym systemem rozumu, ciała i emocji. Wyłącznie fizyczna interwencja może okazać się nieskuteczna w walce z chorobą. W procesie leczenia należy się zająć wszystkimi obszarami.

Psychologiczne wspomaganie procesu leczenia nowotworów to bardzo szeroki obszar działań obejmujący pracę z edukacją i wspieraniem pracowników służby zdrowia, chorych i ich rodzin a także uświadamianiem i uwrażliwianiem społeczeństwa. Osiągnięcie celu jakim jest przyspieszenie leczenia i zmniejszenie cierpienia chorych wymaga dużo wysiłku i pracy na różnych wymiarach. 

Pierwszym zadaniem jest zapewne przekonanie władz o niezbędności pomocy psychologicznej, ponieważ wymaga ona pewnych nakładów pieniężnych, które okazałyby się mniejsze niż kosztowne leczenie i długotrwała hospitalizacja chorych.


poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Długotrwały stres przyspiesza starzenie komórek o 10 lat


Kobiety narażone na długotrwały silny stres psychiczny mają o 10 lat starsze komórki odporności, w porównaniu z mniej zestresowanymi rówieśniczkami - zaobserwowali naukowcy z USA. Wyniki opublikowało pismo "Proceedings of the National Academy of Sciences".


Naukowcy od dawna wiedzą, że długotrwały stres niekorzystnie wpływa na zdrowie i sprzyja przedwczesnemu rozwojowi różnych chorób, np. układu krążenia i ogólnemu osłabieniu odporności.

Zdaniem autorów  pracy, ich wyniki pokazują, że podłożem tego zjawiska jest szybsze starzenie komórek pod wpływem stresu. Zespół z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco przebadał grupę 58 zdrowych kobiet przed menopauzą (między 20. a 50. rokiem życia). Część z nich, tj. 39 kobiet, była narażona na długotrwały silny stres z powodu przewlekłej choroby dziecka, część, tj. 19 kobiet miała zdrowe dzieci, a tym samym przeżywała mniej stresów i stanowiła grupę kontrolną.

Analizowano wpływ stresu na starzenie krążących we krwi komórek odporności - tzw. monocytów. Biologiczny wiek komórek oceniano na podstawie długości telomerów - zakończeń chromosomów, które zapobiegają utracie cennego materiału genetycznego w trakcie podziałów komórki i zapewniają w ten sposób jego stabilność.

Za każdym razem, gdy komórka się dzieli, dochodzi do skracania tych ochronnych "kapturków". A im krótsze są telomery, tym komórka ma przed sobą mniejszą liczbę podziałów na dwie nowe komórki. Stopniowe skracanie się telomerów przyczynia się więc do starzenia komórek i może mieć udział w rozwoju wielu chorób.

Okazało się, że kobiety najdłużej opiekujące się chorym dzieckiem, czyli najdłużej przeżywające silny stres, miały najkrótsze telomery. W ich komórkach odnotowano też najmniejsze ilości telomerazy, enzymu służącego do odbudowy telomerów oraz wysokie stężenie wolnych rodników tlenowych, które przyspieszają skracanie telomerów i niszczą DNA.

Jak oszacowali badacze, u kobiet przeżywających najsilniejszy stres komórki odporności były biologicznie o 10 lat starsze, niż u kobiet najmniej zestresowanych. W analizie uwzględniono oczywiście faktyczny wiek kobiet.

Jak zaznaczają autorzy, starsze komórki mogą gorzej funkcjonować i szybciej ginąć. To mogłoby tłumaczyć pogorszenie odporności u osób narażonych długotrwale na stres. Na razie nie wiadomo, w jaki sposób stres sprzyja skracaniu telomerów. Być może zachodzi to za pośrednictwem hormonów stresu.

Autorzy liczą, że w przyszłości ich badania pomogą opracować metody zapobiegające skracaniu telomerów. Mogłyby to być na przykład leki pobudzające aktywność telomerazy. Istnieje też szansa, że długość telomerów będzie wykorzystywana do oceny ryzyka różnych chorób, tak jak teraz poziom "złego" cholesterolu służy do oceny ryzyka chorób serca. 

Następnym krokiem badaczy ma być sprawdzenie, czy długotrwały stres przyspiesza starzenie również innych komórek organizmu, np. komórek tworzących ścianki naczyń krwionośnych.


Długotrwały ból sprzyja utracie tkanki nerwowej w mózgu.


Długotrwały ból sprzyja utracie tkanki nerwowej w obszarach mózgu odpowiedzialnych za zdolności intelektualne - donoszą badacze amerykańscy na łamach pisma "Journal of Neuroscience". 

O ubytkach w tkance nerwowej u osób cierpiących na przewlekłe bóle badacze z zespołu prof. Vani Apkariana z Northwestern University donosili już wcześniej. Jednak wtedy nie mieli pewności, czy jest ona skutkiem, czy przyczyną bólu.

Najnowsze badania naukowcy przeprowadzili na grupie 26 pacjentów, którzy od ponad roku uskarżali się na silny ból w plecach. Większość pacjentów odczuwała ból w okolicy lędźwiowo-krzyżowej, u niektórych promieniował on do nogi. Do analizy zmian w mózgu wykorzystano m.in. technikę rezonansu magnetycznego. Pozwoliła ona ocenić objętość istoty szarej, z której zbudowana jest kora mózgu odpowiedzialna za zdolności umysłowe człowieka. Wyniki porównywano z grupą zdrowych osób.

Okazało się, że osoby z przewlekłym bólem pleców miały mniejszą objętość istoty szarej mózgu niż osoby zdrowe. Co więcej, im dłużej pacjent borykał się z problemem bólu, tym większe miał ubytki w tkance nerwowej, przy czym każdy rok przewlekłego bólu był związany z ubytkiem rzędu 1,3 cm2. U niektórych osób ubytki te można by porównać do obserwowanych po 10-20 latach starzenia mózgu.

Jak spekulują badacze, przyczyną zaniku tkanki nerwowej u osób cierpiących na przewlekły ból może być nadmierne, długotrwałe pobudzenie neuronów oraz procesy zapalne w mózgu.

Zdaniem autorów, u części pacjentów spadek objętości istoty szarej nie musi być związany z utratą komórek nerwowych. Może to być wyłącznie obkurczenie tkanki, możliwe do odwrócenia dzięki odpowiedniej terapii. Istnieje jednak ryzyko, że zanik tkanki nerwowej jest spowodowany nieodwracalną degeneracją neuronów. 

Wcześniejsze badania na szczurach z przewlekłym bólem neuropatycznym wykazały np., że neurony rdzenia kręgowego zwierząt giną nieodwracalnie w procesie samobójczej śmierci, tzw. 
apoptozy.


niedziela, 17 kwietnia 2016

Kim jesteś?


Słyszałeś może o teorii czterech temperamentów: sangwiniku, melancholiku, choleryku i flegmatyku? 

Każdy z tych typów posiada inne, charakterystyczne dla siebie cechy, które mają wpływ na Twoje emocje, pracę i relację z innymi. Czy zastanawiałeś się kiedyś, jakim typem osobowości lub ich kombinacją jesteś Ty? Dlaczego jedni są pełni życia, spontaniczni, a innym z wielkim trudem przychodzi wyrażenie radości? Dlaczego niektórzy nie dbają o porządek wokół siebie i wcale im to nie przeszkadza, podczas gdy inni poprawiają najmniejszą fałdę na łóżku? 

Kluczem do zrozumienia tych różnic może okazać się (wystarczy bowiem po nią sięgnąć , książka pt.,,Osobowośwć plus"  Florence Littauer. 

Jak wyjaśnia sama autorka: „Kiedy rozumiemy, kim jesteśmy i dlaczego postępujemy tak, a nie inaczej, możemy zacząć poznawać swoje wnętrze, udoskonalać osobowość i uczyć się współżycia z innymi”. Punktem wyjścia dla autorki jest ważne stwierdzenie, iż każdy z nas jest odrębną indywidualnością, „nie jesteśmy jednakowymi jajkami ułożonymi w wielkim pudle”. Każdy z nas rodzi się z pewnymi własnymi cechami charakteru, każdy otrzymuje swój własny rodzaj skały, a z czasem pod wpływem różnych czynników zmianom ulega jedynie jej kształt. Owym rodzajem skały jest właśnie nasz temperament. Kiedy rozumiesz swój temperament, wiesz, kim naprawdę jesteś, dlaczego reagujesz tak, a nie inaczej. Znasz swoje zalety i dzięki temu możesz je rozwijać, jak również wiesz, jakie są Twoje słabe strony i jak je możesz eliminować. Tę zdolność daje Ci wiedza o typach temperamentów, wywodząca się od Hipokratesa. 

Rozumiejąc siebie, zrozumiesz też innych. Aby wypełnić postawione przed sobą zadanie – zapoznać Cię z czterema typami temperamentów – autorka zabierze Cię po kolei na zabawę z towarzyskim sangwinikiem, dostarczy kilka chwil powagi przy perfekcyjnym melancholiku, przez moment będziesz służył pod rozkazami energicznego choleryka, aż po całym trudzie wędrowania – cóż za ulga! - odpoczniesz u boku spokojnego flegmatyka. Zapowiada się pasjonująca przygoda…  

Wstępem do tej intelektualnej podróży jest test określający Twój profil osobowości. Wypełniając go, zobaczysz, jakim typem albo ich kombinacją jesteś, będziesz miał okazję poznać swoje mocne strony, a w trakcie lektury dowiesz się, jak je rozwijać. Zobaczysz też swoje wady – w dalszej części autorka podaje przykłady, jak można je eliminować. I tak Florence Littauer opisuje każdy z czterech typów, omawiając charakterystyczne dla nich cechy pozytywne. 

W wielkim skrócie mogę powiedzieć, że sangwinik to osobowość towarzyska, gadatliwa „dusza towarzystwa”; melancholik jest osobowością perfekcyjną, uporządkowaną, poważną; energiczny choleryk działa, to urodzony przywódca; na koniec zostaje spokojny, łagodny, opanowany flegmatyk. 

Każdy z typów nie jest pozbawiony swoich wad, dlatego też autorka opisując dany problem, podaje konkretne wskazówki pomocne w pracy nad sobą. Dowiesz się między innymi, jak można nauczyć towarzyskiego sangwinika porządku, jak wnieść nieco radości w poważne życie perfekcyjnego melancholika, jak utemperować energicznego choleryka, a spokojnego flegmatyka pobudzić z kolei do działania. 

Każdy z nas ma określony typ osobowości lub też jest ich połączeniem. I tak są połączenia naturalne, jak sangwinik i choleryk oraz flegmatyk i melancholik. Połączeniami uzupełniającymi się są: choleryk i melancholik, a także sangwinik i flegmatyk. A jak ma się rzecz z przeciwieństwami? 

Posiadając już wiedzę na temat każdego z typów, możesz ją teraz wykorzystać w codziennych relacjach z ludźmi, którzy reprezentują różny typ osobowości. Znając ich mocne i słabe strony, możesz zrozumieć pewne ich zachowania, a do problemów i wad podejść we właściwy sposób i pomóc twórczo je rozwiązać. 

Florence Littauer pisze swoją książkę językiem jasnym, prostym i jak przystało na towarzyskiego sangwinika w połowie – z dużym poczuciem humoru. Lekturę przerywają więc od czasu do czasu wybuchy śmiechu .

A rozumiejąc siebie – rozumiem nieco więcej innych… 


wtorek, 12 kwietnia 2016

Skuteczny psycholog w ...Twoim komputerze.


Jako inteligentna osoba, pewnie zgodzisz się ze stwierdzeniem, że nawet jedna właściwa myśl, do której dotrzesz we właściwym czasie, może spowodować przełom w Twoim myśleniu i rozwiązać jakiś ważny dla Ciebie problem.


Wiadomo, że możesz tej myśli szukać w książkach. Możesz w internecie. Wymaga to jednak dużej ilości czasu i daje małe szanse, że natkniesz się na rozwiązanie, którego faktycznie szukasz.

O ileż lepiej będzie, gdy ktoś, kto jest doświadczonym psychologiem, zapozna się z Twoim problemem i podpowie Ci rozwiązanie, doradzając jednoczenie, jak je najlepiej wcielić w życie?

Powiesz "ale ja się wstydzę iść do psychologa!" - masz prawo tak reagować. Całe szczęcie, nie
musisz już nigdzie IŚĆ, aby uzyskać fachową poradę na temat Twojego problemu.






poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Wrażliwość i spokój


Poprzez wrażliwość wyrażamy nasz kontakt z nami samymi, jak i otaczającą nas rzeczywistością.

 Nasze emocje i uczucia są dla nas ważne, ważne jest też piękno otaczających nas rzeczy. Wrażliwość to umiejętność obserwacji i relaksacji. Potrzebny jest do tego jeszcze spokój ducha, który pomaga nam w koncentracji. Sama koncentracja nie wystarcza, jednak, by dostrzec istotę piękna. Ale i sama tylko wrażliwość, bez spokojnego dystansu, może nas zwieść w zbytnią zależność od cierpienia innych, której oddajemy się wtedy całkowicie, zapominając o sobie samych. Wysłuchując czyichś zwierzeń z trudnej sytuacji życiowej popadamy w doła i zaczynamy się rozglądać za szarym mydłem, by się pociąć. To by była, przecież, niezbyt dojrzała reakcja. Najlepszą więc, jest wewnętrzna harmonia naszej wrażliwości i spokoju.

Wrażliwość i spokój to swoista para. Jeśli o poranku podziwiamy piękny wschód słońca, potrafimy cieszyć świeżo zakwitającym kwiatem, szum deszczu nam nie przeszkadza, tęcza nie kłuje oczu, a śnieg jest wspomnieniem wspaniałych chwil radości. Kiedy takie zjawiska w życiu postrzegamy w spokoju ducha, to jest z nami całkiem dobrze. Jeśli potrafimy zaopiekować się zagubionym pieskiem, czy kotkiem, naprawdę wyrażamy swoją wrażliwość, a jeśli zwierzak to przetrwa, to na pewno posiadamy zupełnie niezły zasób wewnętrznego spokoju. Wartość nas samych, we własnych oczach, znacznie wtedy rośnie. Mniej przejmujemy się, gdy ktoś nam powie, że jesteśmy mało warci, albo nawet głupkami. Posiadając harmonię wrażliwości i spokoju, potrafimy na wszystko patrzeć z odpowiednim dystansem. Co trzeba poprawić, w miarę możliwości poprawiamy, co musimy odstawić, odstawić potrafimy.

Życie nasze, tutaj, czemuś ma służyć. Mamy prawo korzystać lepiej, zarówno w świecie materii, poprzez naszą wrażliwość, jak i w spokoju zagłębiać się w duchową część naszego istnienia. 

Warto głębiej się zastanowić po co jesteśmy wrażliwi na piękno, na czym nam tak naprawdę zależy, co przynosi nam spokój i dlaczego warto do niego dążyć.


niedziela, 10 kwietnia 2016

Lambioza – choroba brudnych rąk


Lamblioza jest chorobą wywoływaną namnażaniem się w świetle przewodu pokarmowego wiciowca Giardia lamblia. 

Pasożyt kolonizuje górny odcinek przewodu pokarmowego - dwunastnicę i jelito czcze. Tu przyczepia się do ścianki jelita i intensywnie mnoży, zmniejszając powierzchnię chłonną jelita, co upośledza wchłanianie składników odżywczych. Co pewien czas część pasożytów przekształca się w owalne cysty, które wraz z kałem wydalane są na zewnątrz.

Do zakażenia dochodzi drogą pokarmową, gdy zjemy zanieczyszczone (np. przez muchy) lambliami produkty, wypijemy skażoną wodę. Pasożyta możemy też przenieść do układu pokarmowego na nieumytych rękach, np. po wyjściu z toalety lub kontakcie z zakażonymi zwierzętami.

Ponieważ lamblie rozmnażają się przez podział, ich populacja zwiększa się bardzo szybko. Szybko również rozprzestrzenia się zakażenie i może występować równocześnie u wielu osób w rodzinie. Walkę z pasożytem utrudnia jego żywotność (np. w wodzie o temperaturze 18º C może przetrwać nawet trzy miesiące) i – nierzadko - odporność na środki farmakologiczne.

Giardia lamblia jest pasożytem z rodziny wiciowców, powszechnie występującym w umiarkowanych szerokościach geograficznych, tak samo często w krajach wysoko rozwiniętych jak i rozwijających się. Ogniska bardziej agresywnych odmian zostały zidentyfikowane w Rosji, w basenie Morza Śródziemnego i Azji centralnej. Najczęstszym sposobem zakażenia jest picie skażonej wody. Cysty tego pasożyta mogą przetrwać w wodzie do 3 miesięcy.

W Polsce co najmniej 5% populacji jest zarażonych tym pasożytem. Z tej grupy u ok. 10% (tj. u ok. 190 tys. ludzi) dochodzi do objawów chorobowych.

Choroba ta może występować epidemicznie, głównie wśród dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym, zazwyczaj w placówkach opieki dziennej. Częstość inwazji lamblią wśród dzieci przedszkolnych i szkolnych jest dość wysoka i sięga 60% populacji w tym wieku - statystycznie na 3 dzieci 2 jest zarażonych lamblią. Najczęściej zakażenie przebiega bezobjawowo.

Niedobór witaminy A w organizmie lub znaczne upośledzenie wydzielania kwaśnego soku żołądkowego (to przypadłość osób z grupą krwi A i AB) usposabiają do rozwoju pełno objawowej choroby. Ciężkie zakażenie może być przyczyną nietolerancji laktozy. W krańcowych przypadkach, ciężkie odwodnienie może stwarzać zagrożenie życia.

Zespoły objawowe zależą od głównego umiejscowienia i rozmnażania się pasożyta. Są różne, zależą od wieku i stanu wydolności układu immunologicznego, a także rodzaju szczepu Giardia.
U dzieci - nawracające, przewlekłe bóle brzucha, nasilające się po jedzeniu, częste, okresowe biegunki - zwykle występuje wodnista biegunka, ogólne osłabienie i podżółtaczkowe zabarwienie oczu - to najczęstsze objawy umiejscowienia się lamblii w dwunastnicy i drogach żółciowych dziecka. Lambliozę można podejrzewać także wtedy, gdy dziecko, nie mające apetytu, z ogromną ochotą zjada wszystko, co słodkie i gdyby tylko pozwolić, mogłoby się żywić cukierkami i czekoladą.

U dorosłych niepokój powinny budzić - nudności, brak apetytu, gwałtowne, wodniste, sfermentowane stolce, wiatry, niewielka gorączka, wzdęcia, kurczowe bóle brzucha, niekiedy w okolicy pęcherzyka żółciowego. Kał nie zawiera ropy, ani krwi.

W przypadku rozległego zakażenia rozwija się ostra lub przewlekła biegunka, może dojść do gorszego wchłaniania z przewodu pokarmowego, a tym samym niedożywienia organizmu i spadku masy ciała, do rozlanych bólów nadbrzusza lub lekkiego zapalenia pęcherzyka żółciowego.

Obecność pasożytów może być również przyczyną pojawiania się dolegliwości na tle alergicznym lub ich nasilania. Wtedy nie należy leczyć samej alergii, ale oczyścić organizm z pasożytów i przywracać prawidłową mikroflorę.

Rozpoznanie potwierdza znalezienie w kale cyst, a nie jest to łatwe. W okresie ostrym jest ich dużo, ale wtedy najczęściej nie myśli się o lambliach. W okresie przewlekłym pojedyncze badanie może nie przynieść rezultatów, ponieważ cysty wydalane są okresowo i różnych, czasem małych ilościach. Tak więc trzeba wykonać serię badań, jeśli pierwsze nie przyniesie potwierdzenia. Wykonuje się też testy (materiałem do badania jest kał) na antygeny lamblii, testy immunofluoroscencji i ELISA. Leczenie powinno objąć nie tylko osoby chore (czyli mające objawy), ale i bezobjawowych nosicieli, u których wykryto pasożyty. Zapobiega to rozprzestrzenianiu się infekcji. Dlatego, jeśli u jednego członka rodziny stwierdza się lambliozę, należy wykonać testy u pozostałych i wykluczyć zakażenie lub potwierdzić i podjąć leczenie.

Na podstawie wyników lekarz dobiera sposób przeprowadzenia kuracji oraz dawki leku. Nie wolno podawać żadnych farmaceutyków na własną rękę ani za radą mamy innego dziecka. O leczeniu członków najbliższej rodziny chorego również decyduje lekarz. Preparaty przeciwpasożytnicze bardzo obciążają wątrobę i jeśli nie ma bezwzględnych wskazań, lambliozy się nie leczy. Ze względu na działania uboczne leków nie leczy się kobiet w ciąży.

W przypadku osób z wydolnym układem immunologicznym (odpornościowych) choroba ustępuje zwykle po 4 dniach.

Aby wytępić pasożyty, kuracji muszą się poddać wszyscy członkowie najbliższej rodziny chorego dziecka oraz domowe zwierzęta.

Lekarze zwracają uwagę na niechętne przyjmowanie przez rodziców i samych chorych zlecenia na badanie kału, niedokładne wykonywanie tych badań przez laboratoria oraz zbyt krótki okres czasu w jakim przeprowadzane są badania (dwa, trzy dni, podczas gdy niektóre z pasożytów, aby zostały wykryte wymagają badania kału przez 8 do 10 dni). Innym problemem jest opór przed leczeniem przejawiany przez pozostałych członków rodziny, potencjalnie zakażonych.

Po kuracji farmakologicznej trzeba koniecznie powtórzyć badanie kału, by mieć pewność, że skutecznie pozbyliśmy się lamblii. Jeśli bowiem nie wszystkie zostaną wytrute, choroba odezwie się ponownie.

Przed zachorowaniem może nas ustrzec przestrzeganie zasad higieny i uczenie już najmłodszych dzieci, jak powinny je zachowywać. Należy często i dokładnie myć ręce i uczyć dzieci, by robiły to przed jedzeniem, po wyjściu z toalety, po zabawie w piaskownicy i ze zwierzętami. Należy myć owoce, nie pić wody nieprzegotowanej i z niepewnego źródła np.studni wywierconych niezgodnie z obowiązującymi przepisami, miejskich wodotrysków, fontann i wszelkich miejsc, na których nie ma informacji o tym, czy woda nadaje się do spożycia.

Lepiej unikać korzystania z publicznych toalet, a domową myć środkami dezynfekującymi. Należy też często zmieniać pościel i ręczniki. Pomocna w walce z lambliozą może być również dieta pozbawiona węglowodanów, a przede wszystkim słodyczy. 

Lamblie na nich się tuczą i bardzo szybko rozmnażają.


sobota, 9 kwietnia 2016

Sen to zdrowie !


Sen jest absolutnie niezbędny do życia.


W czasie snu wypoczywa nasz umysł i system nerwowy, odpręża się całe ciało i następują procesy regeneracyjne m.in. skóry. Badania wykazały, że człowiek o wiele dłużej może przeżyć bez pożywienia niż bez snu.

Długotrwały brak snu powoduje zaburzenia nastroju, utrudnione skupienie uwagi, upośledzenie aktywności układu immunologicznego, zaburzenia pracy serca. Doświadczenia przeprowadzone na szczurach pokazały, że kilka tygodni deprywacji snu prowadzi do ich śmierci. Długotrwała deprywacja, czyli pozbawienie snu lub zaburzenia fazy REM mogą prowadzić do stanów zbliżonych do psychozy, halucynacji, oraz stanów paranoidalnych.

Sen dzieli się na dwie fazy: sen o wolnych ruchach gałek ocznych (skrót: NREM - non-rapid eye movement) zwany też powierzchniowym, płytkim lub wolnofalowym oraz sen o szybkich ruchach gałek ocznych (skrót: REM - rapid eye movement), inaczej sen paradoksalny lub głęboki. W tej fazie występują najczęściej marzenia senne.

Marzenia senne, czyli pospolite sny to fragmenty aktywności psychicznej utrzymującej się podczas snu w postaci luźno powiązanego łańcucha wyobrażeń, myśli i przeżyć niepodlegających prawom logiki. Jedna z teorii tłumaczy też marzenia senne jako efekt „porządkowania się” pamięci.

Wiele osób twierdzi jednak, że dopiero podczas snu nasz mózg ma pełną swobodę działania i to, co się wtedy dzieje w naszych głowach może dostarczać wskazówek, co do naszego postępowania w całkowicie realnym świecie.

W czasie snu zmienia się częstotliwość fal mózgowych. Zanikają szybsze rytmy beta i alfa, pojawiają się wolniejsze rytmy theta i delta.Niekiedy podczas snu wykorzystanie mózgu jest znacznie większe niż podczas czuwania.Rola snu w fizjologii nie jest dokładnie znana. Z pewnością podczas snu do równowagi wraca poziom neuroprzekaźników, takich jak serotonina, noradrenalina.

Dobowe zapotrzebowanie na sen jest cechą indywidualną. Z tego powodu nie można podać obiektywnego wskaźnika, który mógłby posłużyć jako kryterium bezsenności. Badania wykazały, że większość osób śpi 8-9 godzin na dobę, następna duża grupa osób śpi 7-8 godzin. Zapotrzebowanie na sen jest cechą wrodzoną. Wskaźnik umieralności jest najniższy u osób śpiących 7-8 godzin na dobę i wzrasta zarówno u osób śpiących dłużej jak i krócej.

Specjaliści zajmujący się snem są zgodni co do tego, że najbardziej wartościowe są godziny przespane przed północą. Dlatego zalecają, by kłaść się spać koło godziny 22. Jest to pora najbardziej zgodna z innymi rytmami biologicznymi organizmu. Poza wypoczynkiem nocnym w regeneracji organizmu pomocne są także krótkie 10-15 minutowe drzemki w ciągu dnia.

Sen jak każdy proces organizmu, może ulec zaburzeniom lub degradacji. W większości przypadków można poradzić sobie z tymi zaburzeniami stosując proste sposoby np. zmianę pory zasypiania, lekkie środki uspokajające, zmianę trybu życia na bardziej aktywny. Są jednak zaburzenia, czy wręcz zespoły chorobowe, których leczeniem powinien zająć się specjalista, w zależności od potrzeby: psycholog, psychiatra, neurolog czy pulmunolog.

Coraz szybsze tempo życia, stresy, brak ruchu – to wszystko powoduje, że rośnie liczba osób mających kłopoty z bezsennością. Dlatego też coraz liczniejsze są ośrodki specjalizujące się w leczeniu zaburzeń snu. Jedno jest pewne - sen jest ważny dla procesów życiowych organizmu i wszelkie odstępstwa od normy powinny być monitorowane i leczone. Zachowania związane ze snem takie jak, bezsenność mogą mieć podłoże psychiczne, nadmiar snu może świadczyć o zmianach chorobowych w organizmie np. początkach cukrzycy.

Bezsenność to zaburzenia snu w postaci wybudzania się lub trudności z zaśnięciem. Powodem może być stres, nerwice, czy leki związane zaburzeniami depresyjnymi. Zaburzenie takie jest częste i można je dość szybko wyleczyć przy pomocy leków przeciwdepresyjnych, które są bardzo skuteczne, nie uzależniają i przywracają naturalną radość życia. Lekarze są zdania, że w wielu przypadkach powodem bezsenności jest lęk przed bezsennością, który powoduje powstawania impulsów hamujących poddanie się organizmu zespołowi objawów popularnie nazywanych snem.

Do zaburzeń snu zalicza się lunatyzm. Jeśli dotyka dzieci (jest to dość częste) zwykle nie wymaga leczenia. Jeśli jednak po raz pierwszy pojawia się u osób dorosłych, to wskazane jest wykonanie badania czynności bioelektrycznej mózgu (EEG), by zdiagnozować nieprawidłowości i podjąć odpowiedni leczenie.

Szczegółowych i wszechstronnych badań wymaga hipersomnia - zaburzenie snu przejawiające się nadmierną sennością. Sen podstawowy wydłuża się do kilkunastu godzin na dobę, jednak, podobnie jak drzemki w ciągu dnia, nie usuwa poczucia zmęczenia. Z nadmierną sennością współwystępuja niekiedy zaburzenia świadomości towarzyszące przebudzeniu. Hipersomia może być symptomem poważnej choroby np. cukrzycy.

Bardzo groźnym zaburzeniem snu jest narkolepsja - zespół chorobowy objawiający się niepohamowanymi, napadowymi stanami senności, trwającymi zwykle około 10 - 20 min, najczęściej spowodowany silnymi emocjami (np. radość, strach, podniecenie). Takich ataków jest zazwyczaj kilkanaście w ciągu dnia. Narkolepsji towarzyszą tak zwane porażenia senne - w okresie przejścia od snu do czuwania prze kilkanaście minut występuje całkowita niezdolność do ruchu i mowy oraz omamy wzrokowe o przerażającej treści.

Bardzo groźny dla zdrowia, a nawet życia jest przewlekły obturacyjny bezdech senny. Istotą tej choroby są powtarzające się przerwy w oddychaniu w trakcie snu, podczas których zamknięciu, czyli obturacji ulega światło dróg oddechowych na poziomie gardła. Dzieje się tak podczas chrapania. Zwykle po głośnym chrapnięciu następuje chwila ciszy. Bezdechy podwyższają ciśnienie tętnicze krwi nawet o 25-30 procent. Dodatkowo są też przyczyną zaburzeń rytmu serca.

Przy podejrzeniu obturacyjnego bezdechu sennego wskazana jest konsultacja z lekarzem
pulmonologiem.





piątek, 8 kwietnia 2016

Retinopatia wcześniaków



Retinopatia wcześniaków jest poważnym schorzeniem mogącym prowadzić do utraty widzenia.

 Nowoczesna metoda leczenia - laserowa fotokoagulacja – żeby była skuteczna, musi być przeprowadzenia w odpowiednim czasie. Dlatego tak ważne są obowiązkowe badania okulistyczne dzieci przedwcześnie urodzonych.

Badania przesiewowe w kierunku retinopatii wcześniaków zaczęto wprowadzać w wielu krajach pod koniec lat 80-tych XX wieku, gdy zostały przedstawione amerykańskie wieloośrodkowe badania CRYO-ROP Study, potwierdzające skuteczność krioterapii w leczeniu fazy czynnej retinopatii wcześniaków. Badania te wykazały konieczność wprowadzenia u wcześniaków okulistycznych badań przesiewowych, mających na celu wykrycie „choroby progowej”, czyli stadium retinopatii wymagającego leczenia.

Okulistyczne badanie wcześniaków jest bardzo trudne i wymaga dużego doświadczenia ze strony okulisty. Trudności te są związane z brakiem współpracy ze strony pacjentów, często z ich ciężkim stanem ogólnym, koniecznością oceny dalekiego obwodu oka oraz warunkami anatomicznymi (małe oko i aparat ochronny oka). Dodatkowym utrudnieniem są również warunki badania, związane z pobytem dzieci na oddziałach intensywnej opieki - konieczność badania w inkubatorach, zaintubowani pacjenci itp.

Badanie ma na celu ocenę przedniego odcinka oka, a następnie dna oka. Szczególna uwaga zwracana jest na obwód siatkówki, przy czym niezwykle ważna jest ocena obszaru obejmującego granicę strefy unaczynionej i nieunaczynionej, w obrębie której pojawiają się objawy retinopatii. Oftalmoskopia pośrednia, wykonywana przez doświadczonego okulistę, jest uważana za standardową metodę diagnostyki retinopatii. Dodatkowym badaniem, ułatwiającym ocenę stanu zaawansowania retinopatii wcześniaków, jest ultrasonografia gałki ocznej. Ultrasonografia jest stosowana do oceny zaawansowanych stadiów 4 i 5 retinopatii, szczególnie w przypadkach utrudnionego wglądu w dno oka. Ultasonografia nie nadaje się jednak do diagnostyki wczesnych zmian, które muszą być oceniane za pomocą oftalmoskopii pośredniej.

Mimo że ani neonatalodzy, ani okuliści nie negują potrzeby przeprowadzania badań przesiewowych, nadal trwają dyskusje, które dzieci powinny być im poddane. Chodzi o to, by nie wykonywać niepotrzebnie badań, a jednocześnie, by zmaksymalizować wykrywanie zagrożeniem retinopatii. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) w programie „Wzrok 2020” zaleca badania przesiewowe wszystkich wcześniaków urodzonych przed 32 tygodniem ciąży lub z masą urodzeniową mniejszą niż 1250 gramów. Natomiast według zaleceń Amerykańskiej Akademii Okulistycznej oraz Amerykańskiej Akademii Pediatrycznej badania okulistyczne powinny być przeprowadzone u wszystkich wcześniaków z wagą urodzeniową poniżej 1500 gramów lub wiekiem ciążowym równym lub mniejszym niż 28 tydzień oraz u niektórych wyselekcjonowanych dzieci z wagą urodzeniową pomiędzy 1500 a 2000 gramów, których stan kliniczny nie był stabilny, a badania neonatologiczne wskazują na wysoki stopień ryzyka. W wielu rozwiniętych krajach coraz częściej zaleca się przeprowadzanie badań okulistycznych tylko u wcześniaków z urodzeniową masą ciała mniejszą niż 1250 gramów.

W Polsce od 25 lipca 1991 roku obowiązuje zarządzenie Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej dotyczące badań dna oka u wcześniaków. W grudniu 1992 roku zarządzenie to weszło do Wytycznych Krajowego Zespołu Specjalistycznego w Dziedzinie Pediatrii i Medycyny Szkolnej w sprawie powszechnych, profilaktycznych badań medycznych noworodków, niemowląt i dzieci w wieku 2 lat. Zgodnie z tymi wytycznymi każdy noworodek urodzony przed 36 tygodniem życia oraz z wewnątrzmacicznym zahamowaniem wzrostu powinien być zbadany przez lekarza okulistę w 4, 8, i 12 tygodniu życia. Przepisy te są powszechnie stosowane od wielu lat.

Badania przeprowadzone w ostatnim czasie w Klinice Okulistyki Centrum Zdrowia Dziecka wskazują na możliwość zawężenia koniecznych badań w Polsce do grupy wcześniaków z urodzeniową masą ciała mniejszą niż 2000 gramów.


czwartek, 7 kwietnia 2016

Omdlenia




Omdlenie to nagła, krótkotrwała (trwająca 5-15 sekund), przemijająca samoistnie utrata świadomości. 


Wiąże się ona bezwzględnie z obniżeniem napięcia mięśniowego i niemożnością zachowania pionowej pozycji ciała (gdy nie dochodzi do upadku, nie można mówić o omdleniu). Zazwyczaj poprzedzona wrażeniem zawrotu głowy lub oszołomienia. Może mu towarzyszyć bladość skóry, nagłe odczucie zimna lub wystąpienie zimnego potu na całym ciele.

Uważa się, że ok. 40 proc. zdrowej populacji doświadcza w życiu przynajmniej jednego omdlenia. W badaniach personelu Amerykańskich Sił Lotniczych (średni wiek 29 lat) u 27 proc. stwierdzono przynajmniej jeden epizod omdlenia. Nawroty omdleń w czasie 2-letniej obserwacji występują u ok. 30 proc. ludzi.

Omdlenie jest zwykle skutkiem nagłego spadku ciśnienia krwi, np. wskutek szoku emocjonalnego lub może być wywołane nienormalnie obniżonym poziomem cukru we krwi. Sporadyczne wypadki omdlenia bez innych objawów towarzyszących rzadko stanowią podstawę do niepokoju, ale jeśli powtarzają się częściej lub towarzyszą im inne dodatkowe symptomy mogą być zwiastunem poważniejszego schorzenia - wtedy należy niezwłocznie zasięgnąć porady lekarza.

Przyczyny omdleń są różne. Omdlenia łagodne - zwane wazowagalnymi - są najczęstsze i związane zwykle z chwilowym zaburzeniem regulacji ciśnienia tętniczego krwi i częstości rytmu serca – ciśnienie tętnicze jest bardzo niskie (gwałtownie się obniża), a akcja serca jest wolna. Zdarzają się w takich sytuacjach jak np. podczas długotrwałego stania, zwłaszcza w źle wentylowanym pomieszczeniu, przy gwałtownej zmianie pozycji ciała (po szybkim wstaniu z łóżka). Tego typu omdlenia mogą być też wywołane przez emocje lub ból.

Może do nich dojść wskutek obniżenia się oporu naczyniowego oraz ciśnienia krwi. Omdlenie może nastąpić także wskutek istotnego zwolnienia akcji serca bez zmian w oporze naczyniowym lub ciśnieniu krwi. W większości przypadków omdleń wazowagalnych dochodzi równocześnie do zwolnienia czynności serca, obniżenia się oporu naczyniowego i spadku ciśnienia tętniczego krwi (typ mieszany).

Omdlenia wazowagalne zwykle są poprzedzone objawami zwiastunowymi, takimi jak nudności, wymioty, zawroty głowy, szum w uszach, uczucie duszności, pocenie się, mroczki przed oczami, zaburzenia widzenia.

Rzadsze, choć bardziej groźne, bo stanowią potencjalne zagrożenie życia, są omdlenia kardiogenne - związane z chorobami serca. Są spowodowane zmniejszeniem rzutu serca (serce „pompuje” zbyt małą ilość krwi), niedokrwieniem mięśnia sercowego, zaburzeniami hemodynamicznymi związanymi z tachykardią (zbyt szybkim biciem serca) lub bradykardią (zbyt wolnym biciem serca).
Przyczyn omdleń kardiogennych jest wiele. Mogą być nimi wady serca z utrudnieniem odpływu krwi z komór serca: zwężenie zastawki aorty, kardiomiopatia przerostowa, nadciśnienie płucne. Przyczynami omdleń mogą być też zaburzenia rytmu serca - częstoskurcz komorowy i nadkomorowy (zazwyczaj odczuwane przez pacjentów jako mocne i szybkie bicie serca w klatce piersiowej, tzw. kołatanie serca), dysfunkcja węzła zatokowego (nieprawidłowe działanie głównego rozrusznika w sercu, częściej występuje u osób starszych z chorobą wieńcową), czy też blok przedsionkowo-komorowy (choroba układu przewodzącego impulsy z przedsionków do komór serca).

Omdlenie może być też jednym z objawów masywnego zatoru tętnicy płucnej, kiedy ma miejsce częściowe lub całkowite „zatkanie” płucnych naczyń tętniczych - szczególnie zagrożone są osoby z zakrzepicą żył kończyn dolnych np. po operacjach ortopedycznych.

Omdlenie kardiogenne może wystąpić również w tamponadzie serca, gdy zbyt duża ilość krwi gromadząc się w worku osierdziowym, w którym leży serce, uniemożliwia sercu prawidłowe napełnianie się i pompowanie krwi. Tamponada może być powikłaniem np. zawału serca. Przyczyną omdleń kardiogennych może być też zapalenie mięśnia.

Od omdleń wazowagalnych omdlenia kardiogenne odróżnia to, że zwykle nie są poprzedzone objawami zwiastunowymi. Często występują w czasie wysiłku fizycznego lub bezpośrednio po nim. Całkowita utrata napięcia mięśniowego występuje nagle i często dochodzi do uszkodzenia ciała wskutek nagłego upadku.

Zwykle bywa tak, że omdlenie nie jest pierwszym objawem choroby serca, a choroba zasadnicza, będąca przyczyną omdleń, jest znana pacjentowi i jego rodzinie. Są jednak sytuacje, w których omdlenie jest pierwszym objawem choroby. Typowymi przykładami są kardiomiopatia przerostowa oraz bezobjawowe zaburzenia rytmu serca. Omdlenie lub czasem nawet nagły zgon występują wśród pozornego pełnego zdrowia, u osoby, u której dotychczas nie podejrzewano patologii układu krążenia.

Ze względu na możliwość urazów mechanicznych w czasie upadku (złamanie ręki, wstrząs mózgu, uraz głowy itp.) trzeba podchodzić do omdleń poważnie, zapobiegać im i leczyć przyczyny. Ponadto omdlenie może być sygnałem poważnej choroby, stąd potrzeba wyjaśnienia jego przyczyn.

W każdym przypadku utraty przytomności należy zgłosić się do lekarza. Bardzo ważnym jest znalezienie przyczyny omdlenia i jak najszybsze rozpoczęcie leczenia. Czasami szczegółowa rozmowa lekarza z pacjentem wystarczy do postawienia odpowiedniej diagnozy, czasem niezbędne jest wykonanie pewnych badań.

Diagnostyka i leczenie omdleń są problemem złożonym. Jest szereg badań, które temu służą - EKG, badanie echokardiograficzne, rtg klatki piersiowej, próba pionizacyjna, badania laboratoryjne, EEG, tomografia komputerowa, badanie USG tętnic szyjnych i inne. O tym, jakie badania i w jakiej kolejności będą wykonane, decyduje lekarz w oparciu o badanie fizykalne i wywiad.

Leczenie omdleń wazowagalnych polega przede wszystkim na unikaniu sytuacji, w których dochodzi do omdlenia (zwłaszcza długotrwałego stania w źle wentylowanych pomieszczeniach). Zaleca się poruszanie nogami przy długim staniu (w celu zwiększenia powrotu żylnego do serca). Dieta powinna zapewniać zwiększoną podaż soli i wody. W leczeniu farmakologicznym stosuje się najczęściej propranolol, metoprolol, czasem ponadto mineralokortykoidy.
Postępowanie doraźne przy tego typu omdleniu polega na ułożeniu chorego w pozycji horyzontalnej z nogami powyżej głowy.

Leczenie omdleń kardiogennych zależy od zasadniczej patologii układu krążenia. Po ustaleniu przyczyny omdleń podejmuje się adekwatne postępowanie. Leczenie może być farmakologiczne, zachowawcze lub nawet kardiochirurgiczne.


niedziela, 3 kwietnia 2016

sobota, 2 kwietnia 2016

Jaki jest sens życia?


Po co żyjemy? Dlaczego człowiek musi się „męczyć” na tym świecie?


Ludzie często zadają tego typu pytania, szczególnie, kiedy spotyka ich coś, co uznajemy za „złe”.
Sensem życia - jak mówi sama nazwa - jest je przeżyć. Odpowiednikiem słowa „przeżyć”, jest „doświadczyć”.Życie jest doświadczeniem.

Podejdź do życia jak do doświadczenia, kiedy przytrafiają Ci się smutne w odbiorze momenty i potraktuj je jak najwspanialszą przygodę, gdy nadchodzą chwile, które uznajesz jako miłe doświadczenie.Kiedy uznasz, że życie jest doświadczeniem, wtedy musisz odrzucić wegetację.

Wegetacja jest zaprzeczeniem doświadczenia.Twoim celem, który dopełnia sensu życia, musi być pragnienie doświadczania. Tylko wtedy możesz dopełnić sensu życia, kiedy je doświadczysz.
Twoim życiowym sensem, jest poszukiwanie wyzwań, które pozwolą Ci doświadczać, a omijać rzeczy, które przyczyniają się do życia w wegetacji.

Jan Paweł II jako jeden z nielicznych papieży w historii kościoła, odkrył prawdziwy sens życia. Mógł sprawić, że większość dni z jego pontyfikatu, nie różniłaby się zbytnio od innych – on jednak zrozumiał, czym jest życie i wybrał wyzwania zamiast wegetacji.

Wybierz wyzwania zamiast wegetacji.Sensem życia jest doświadczać. Rozwijaj się i doświadczaj! Szukaj nowych wyzwań, których realizacja pomoże Ci doświadczyć życia. Nie tylko masz prawo, ale i obowiązek osiągać wyżyny – to jest prawdziwy sens życia.Może jeszcze dzisiaj nie wiesz jak tego dokonać, ale wystarczy, że postawisz sobie konkretne pytania, a podświadomość z czasem znajdzie na nie odpowiedź.

Zatem spytaj się swojej podświadomości raz, a następnie powtarzaj pytania tak często, aż otrzymasz odpowiedź.

*Jak więcej doświadczać?
*Jak wznieść się na wyżyny doskonałości?
*Jak się rozwijać by móc doświadczać?

Odpowiedź nadejdzie. Tego możesz być pewien.

Pamiętaj: Nie jesteś rośliną, a człowiekiem. To dla roślin jest zarezerwowane słowo wegetacja. Nawet rośliny się rozwijają, a co dopiero Ty – istota rozumna!

Rozwijaj się i doświadczaj. To jest prawdziwy sens życia!



piątek, 1 kwietnia 2016

Wellness - harmonia duszy i ciała



Wellness to filozofia spokoju, powrotu do natury, równowagi ciała i umysłu, której głównym przesłaniem jest harmonijny rozwój człowieka.
Stworzona ponad 60 lat temu przez amerykańskiego lekarza dr. Halberta Dunna, jest doskonałym antidotum na prowadzony przez nas wszystkich stresujący tryb życia.


Pogoń za sukcesem, praca od rana do wieczora, nieodłączny stres i brak czasu wolnego zdominowały nasze życie. Na szczęście nadeszło otrzeźwienie i potrzeba znalezienia równowagi w życiu. Odpowiedzią na te poszukiwania okazał się właśnie wellness, który łączy w sobie wiele różnych sfer naszego życia. Idea wellness to uwzględnianie wszystkich potrzeb człowieka, dbanie nie tylko o wygląd, ale równocześnie o zdrowe odżywianie oraz kondycję psychiczną i fizyczną.

Jeszcze 10-15 lat temu niewiele osób słysząc pojęcie wellness wiedziało, czego ten termin dotyczy. Samo słowo powstało ze zbitki dwóch angielskich wyrazów: "well", co oznacza "zadowalający, pomyślny" ("well being" - "zdrów, dobrym zdrowiu"), a także "fitness" - "sprawność fizyczna". Początkowo przez termin wellness rozumiano dobry stan zdrowia i samopoczucia, z czasem zakres tego słowa znacznie się poszerzył. Dziś wellness rozumiemy jako zachowanie równowagi między wszystkimi sferami życia: duchową, mentalną, emocjonalną i fizyczną. Wellness to styl życia, na który składają się regularna aktywność fizyczna, zdrowe odżywianie i pozytywny stosunek do życia.

Mówiąc o holistycznej sztuce pielęgnacji ludzkiego ciała mamy na myśli oddziaływanie i pobudzanie wszystkich zmysłów ludzkiego organizmu:
słuchu (poprzez muzykę)
wzroku (poprzez kolory)
smaku (poprzez stosowanie aromatycznych naparów do picia)
zapachu (poprzez aromaterapię)
dotyku (poprzez wykorzystanie różnych technik masażu).

Holistyczne podejście do ciała przywraca zdrowie, harmonię i równowagę nie tylko samemu ciału, ale także zmysłom. Pobudza mechanizmy obronne, odpręża, pozwala osiągnąć równowagę we wszystkich aspektach życia, także w odniesieniu do uczuć, emocji, reakcji międzyludzkich oraz życia zawodowego.

Jakie więc zabiegi zgodne z filozofią wellness można zaproponować w gabinecie kosmetycznym? Które pobudzą zmysły dotyku, zapachu, wzroku, słuchu i które w ostatecznym rozrachunku pozwolą doświadczyć ukojenia i spokoju, wzrostu aktywności umysłu, polepszenia samopoczucia i podniesienia sprawności fizycznej?

Na pewno będą to:
zabiegi SPA (np. hydromasaże z zastosowaniem minerałów, alg i olejków eterycznych, bicze wodne);
aromaterapia;
chromoterapia;
masaże;
talassoterapia;
sauna.

Coraz popularniejsze stają tzw. ośrodki Day SPA, które proponują zabiegi poprawiające nastrój, uspakajające i relaksujące. Profesjonalny ośrodek Day SPA musi mieć gabinety do pielęgnacji twarzy, pielęgnacji ciała, relaksu oraz specjalistyczne urządzenia: wannę, tubę, kapsułę i saunę. Niewątpliwie wellness XXI wieku to zabiegi i urządzenia, w których współdziałanie dwu lub większej ilości wyżej wymienionych czynników pozwala zapewnić dobrą formę i kompletny relaks dla ciała i ducha. Jednoczesne działanie światła, pary wodnej, masażu wibracyjnego, olejków eterycznych, wody, a nawet odpowiednio dobranych dźwięków daje rezultaty, jakich nie uzyska się przy oddzielnym zastosowaniu tych zabiegów.


Wellness i SPAPowszechnie przyjmuje się, że w ramach klasycznego SPA możemy wyróżnić pięć różnych kategorii zabiegów:
hydroterapeutyczne (podczas której przeprowadzane są zabiegi wodne);
pielęgnacyjne twarzy i ciała;
treningowe (aerobik, siłownia);
relaksacyjne po wysiłku (w wygodnych fotelach, w pięknym i spokojnym otoczeniu);
relaksacyjne poprzez oddziaływanie na zmysły (wyciszenie poprzez trenowanie technik relaksu, wdychanie olejków eterycznych, słuchanie muzyki, stosowanie chromoterapii).


Zjawisko wellness przywędrowało do nas na początku lat 90. z USA i szybko okazało się, że nie jest to tylko przejaw przejściowej mody, ale trwałych preferencji klientów. Niewątpliwie na wzrost popularności wellness wpłynęły przeobrażenia w stylu życia, w Polsce zauważalne właśnie od początku lat 90. Zaczęliśmy zwracać uwagę na swój wygląd, a sprawność, opalona skóra i zadbane ciało stały się synonimami sukcesu. Takie nastawienie zaowocowało ogromnym zainteresowaniem ćwiczeniami fizycznymi oraz opalaniem w solariach. Nie bez powodu właśnie ten czas uważa się za złotą erę branży fitness i solaryjnej. Hasło wellness zrobiło i nadal robi karierę, bo - oprócz dobrego samopoczucia - zapewnia duże profity przemysłowi kosmetycznemu, gabinetom o tym profilu, hotelom oraz ośrodkom uzdrowiskowym. Z popularnością tego zjawiska łączy się wzrost popytu na usługi związane z odnową biologiczną, zdrową żywnością, kondycją psychiczną i fizyczną, medycyną naturalną, sprzedażą suplementów i urządzeń łączących w sobie działania kosmetyczne, rehabilitacyjne i relaksacyjne.

Solarium, Wellness & SPA jest poświęcone właśnie tego typu zagadnieniom.







Oceń stan swojego zdrowia - nastawienie psychiczne