wtorek, 15 grudnia 2015

Deprywacja sensoryczna


Mózg nie tylko odbiera i analizuje bodźce, ale też w oparciu o napływające bodźce aktywizuje zakodowane w nim wcześniej engramy. 

Tworzy on także wyobrażenia, iluzje i halucynacje. Oczywiście w normalnych warunkach wrażenia płynące z naszych zmysłów modulują pracę mózgu. Gdy jednak zanikną, może pojawić się spontaniczna aktywność mózgu. Właśnie tak się dzieje w przypadku deprywacji (izolacji) sensorycznej, czyli w warunkach pozbawienia człowieka dopływu do niego wystarczającej ilości bodźców zmysłowych. 

Pierwszy zwrócił uwagę na to zjawisko w latach dwudziestych naszego wieku znany badacz hipnozy Ferenczi (1909). W czasie swojego pobytu na Grenlandii uczestniczył w polowaniu na foki. Tak wspominał tamten epizod: "Tuż przed południem myśliwi wypływają na swoich łódkach po foki. Następnie zamierają bez ruchu, aby ich nie płoszyć. Oślepia ich wtedy ostry blask słońca odbitego od lustra nieruchomej wody. Wokół panuje niczym niezmącona cisza. Podczas gdy cierpliwie oczekują na wypłynięcie fok, chwyta ich paraliż, uniemożliwiający poruszanie mięśniami. Siedzą jak skamieniali i doznają uczucia, że woda podnosi się, zatapia ich, a oni nie mogą poruszyć nawet ręką. Stopniowo ogarniają ich barwne wizje....Ja sam doznałem transu lub choroby łódkowej. Siedziałem w mojej łódce już od paru godzin. Ostre słońce, bezchmurne niebo, zupełna cisza i bezruch spowodowały, że mój umysł jakby zwariował. Śniłem bez spania, zmartwychwstały zapomniane epizody z mojego dzieciństwa. Nagle wielkie tajemnice stały się na moment jasne dla mnie. Później uświadomiłem sobie, że znajdowałem się w nienormalnym stanie, zbliżonym do hipnozy. Nie mogę opisać dokładnie uczucia, które wtedy przeżywałem. Wyglądało na to, jakby moja dusza została uwolniona z ciała, życia, obowiązków i wzbiła się w górę. Mogłem oglądać samego siebie siedzącego nieruchomo w łódce. Zbliżyłem się wtedy do zrozumienia tajemnic niedostępnych dla mnie w normalnym życiu..." (Ferenczi S., 1909, s. 165 -166). 

W 1949 roku Hebb przeprowadził ciekawy eksperyment, w którym płacono studentom 20 dolarów dziennie za to, że przez 8 godzin dziennie nic nie robili. Leżeli w wygodnych łóżkach z oczyma przysłoniętymi półprzezroczystymi okularami (przepuszczały światło, lecz uniemożliwiały spostrzeganie kształtów) z przymocowanymi na rękach specjalnymi cylindrami (badany mógł poruszać ręką, lecz nie doznawał żadnych dotykowych wrażeń), z założonymi na uszy słuchawkami, w których stale było słychać brzęczenie. Warunki eksperymentu zezwalały jedynie na spożycie posiłku i wyjście do toalety. Tylko niewielu studentów mogło wytrzymać taką monotonię przez więcej niż dwa lub trzy dni. Górna granica wyniosła sześć dni. Badani chętnie słuchali czegokolwiek, co przerywało tę monotonną sytuację - nawet dziecięcego gaworzenia, którego unikaliby w normalnych warunkach. W końcu odczuwali nieodpartą chęć patrzenia, słyszenia, normalnej aktywności. Skarżyli się na niemożność logicznego myślenia, byli mniej sprawni w rozwiązywaniu prostych zadań i pojawiały się u nich omamy. Jeden widział szeregi żółtych ludzików w czarnych czapkach, inni maszerujące wiewiórki z workami na plecach lub prehistoryczne zwierzęta w dżungli. Sceny te opisywali, jako podobne do filmów rysunkowych. Występowały również omamy czuciowe. Odczuwali np. jakby mieli dwa ciała, czuli oddzielanie się głowy od reszty ciała. Niektórzy badani podawali, że mieli wrażenie, iż ich umysł odłącza się od ciała i mogą obserwować samych siebie leżących nieruchomo na łóżku.

Badania nad deprywacją sensoryczną mają olbrzymie znaczenie praktyczne. Na deprywację sensoryczną narażeni są kosmonauci, lotnicy, samotni żeglarze, przebywający na stacjach polarnych, w więzieniach, szpitalach czy kopalniach. Nie można też zapominać o załogach łodzi podwodnych, mieszkańcach schronów, a szczególnie uwięzionych podczas katastrof górników pod ziemią.

Najbardziej wyrafinowane badania nad deprywacją sensoryczną przeprowadzono w Veterans Administration Hospital of Oklahoma City. Ograniczano w nich wszystkie rodzaje bodźców zmysłowych. Osoby badane, nagie, zaopatrzone tylko w maskę tlenową, zanurzone były w wodnym roztworze soli fizjologicznej o takim stężeniu, że całe ciało człowieka utrzymywało się tuż pod powierzchnią. Temperatura wody odpowiadała temperaturze ciała. Basen znajdował się w ciemności. Eksperymentator noktowizyjnie (w paśmie promieniowania podczerwonego) kontrolował zachowania uczestników eksperymentu. Taka sytuacja redukowała praktycznie do minimum nie tylko bodźce wzrokowe, słuchowe i dotykowe, ale także odczucia ciężaru i położenia przestrzennego własnego ciała. Poddający się eksperymentowi już po kilkudziesięciu minutach doznawali licznych halucynacji wzrokowych i słuchowych, mieli zaburzoną zdolność myślenia logicznego, tracili poczucie czasu i położenia własnego ciała. Przeżywali silny lęk, stopniowo pojawiały się u nich mimowolne skurcze i drgawki mięśniowe. W miarę upływu czasu coraz trudniej oddychali, a funkcje poszczególnych narządów wewnętrznych rozregulowywały się. Żaden z badanych nie był w stanie wytrzymać w takiej sytuacji dłużej niż 6 godzin. Po zakończeniu badania przez kilkanaście minut widzieli wszystko dwuwymiarowo, a poziom ich logicznego myślenia był znacznie obniżony.

Deprywacją doznań grawitacyjnych również wpływa na funkcję mózgu. Od trzydziestu paru lat prowadzi się badania kosmonautów w warunkach lotów orbitalnych. Stwierdzono, że deprywacja doznań grawitacyjnych, a także ograniczenie innych bodźców wywołuje u kosmonautów szereg efektów. Na przykład podczas lotu orbitalnego Jegorowa i Fieokistowa jednemu z nich wydawało się, że zwisa w kabinie głową w dół, drugiemu, że do góry. Amerykański kosmonauta Grissom, odbywający lot w ramach programu ?Merkury", doznał w nieważkości zawrotów głowy. Wnętrze kabiny zaczęło mu wirować przed oczami z dużą szybkością, a on sam miał uczucie spadania w otchłań bez dna. Ponadto szybko rozwinęły się u niego symptomy choroby morskiej".

W przeważającej liczbie przypadków iluzje u kosmonautów przebywających w nieważkości dotyczą uczucia spadania lub zawieszenia głową w dół. Niekiedy doznania takie miały skrajnie silne natężenie. Towarzyszyły im: przerażenie, krzyki i bezładne miotanie się po kabinie. Jeden z kosmonautów opisuje swoje doznania: "...Przed startem byłem spokojny, mogłem spokojnie rozmawiać. Od pierwszych sekund nieważkości poczułem, że spadam w dół. Wydawało się, że wszystko wokół się wali. Ściany kabiny, grożąc zgnieceniem, zbliżały się do mnie. Następnie zaczęły się wydłużać, uciekając na wielką odległość. Ogarnęło mnie skrajne przerażenie. Nie rozumiałem, co wokół się dzieje. Nagle poczułem, jakby coś uderzyło mnie w głowę. Moje ciało z olbrzymią szybkością zaczęło krążyć po kabinie. Nie mogłem się niczego uchwycić. Obraz kabiny migotał i wirował. Cały czas oczekiwałem straszliwego uderzenia w ciało na skutek upadku. Gdy później oglądałem na taśmie filmowej samego siebie, widziałem przerażenie na swojej twarzy, podczas gdy ciało nieruchomo wisiało w kabinie" (Augustynek 1990).

Dezorientacji przestrzennej może doznać każdy, chodząc w gęstej mgle. Lotnicy znają uczucie utraty orientacji, co do położenia statku powietrznego względem Ziemi podczas lotów bez jej widoczności. 
Piloci samolotowi w trakcie długotrwałych nocnych lotów tracą często poczucie położenia własnego ciała względem ziemi i za punkt odniesienia przyjmują kabinę. Wydaje im się, że lecą prawidłowo, gdy w rzeczywistości lot odbywa się głową w dół. Nie reagują na wskazania przyrządów, co może się zakończyć katastrofą (Augustynek, 1990).

Każdemu z nas podobne doznania są dostępne, a nawet wielokrotnie je przeżywamy, często pozostają jednak niezauważone. Na przykład, gdy wędkarz łowi ryby, koncentruje się tylko na spławiku. Inne bodźce wzrokowe nie odwracają jego uwagi, na słuch działa uspokajający szum wody. Wtedy może doznać wrażenia, że poziom wody podnosi się. Wystarczy jednak drobny ruch głowy, aby iluzja zniknęła.

Również wielu kierowców doświadcza analogicznych przeżyć podczas jazdy autostradą w nocy. Dookoła panuje ciemność, jedynie wstęga drogi jest oświetlona reflektorami samochodu, a pracujący silnik wydaje jednostajny, uspokajający pomruk. Kierowcy często nie pamiętają później, jak przebyli długie odcinki drogi. Wydaje im się, że spali lub zamyślili się do tego stopnia, że przestali reagować na to, co dzieje się na zewnątrz. A przecież prawidłowo reagowali wtedy na sytuacje drogowe.

Człowiek nie może funkcjonować bez stałego dopływu bodźców zmysłowych. Gdy zostanie ich pozbawiony, funkcje mózgu ulegają narastającej dezorganizacji. W ślad za tym idą zaburzenia sterowanego przez mózg funkcjonowania narządów. W naszych doznaniach pojawiają się liczne fantomy. Zdolność logicznego myślenia obniża się. Coraz trudniej jest oddychać. 
Powstaje coraz silniejszy lęk.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Oceń stan swojego zdrowia - nastawienie psychiczne