niedziela, 14 maja 2017

Czarne chmury nad medycyną rodzinną


Znalezione obrazy dla zapytania Czarne chmury


 Prognozy z Wielkiej Brytanii

Zdaniem doświadczonego lekarza medycyny rodzinnej Davida D. Norenberga przyszłość medycyny rodzinnej jako specjalizacji w Wielkiej Brytanii nie wygląda najlepiej. Artykuł jego autorstwa, opublikowany na łamach Annals of Internal Medicine zawiera dalej idące, niezmiernie frustrujące i mocne sformułowania dotyczące obecnego stanu medycyny rodzinnej w jego rodzimym państwie. Powinno to być pouczające dla polskich medyków, a szczególnie kadry zarządzającej organizacją przysłowiowej „służby zdrowia”, tym bardziej, iż my nie możemy się pochwalić tak długą i przeszłościowo tak chlubną kartą medycyny rodzinnej jak Anglicy.

Okazuje się, iż absolwenci wydziałów lekarskich w Wielkiej Brytanii unikają pracy w podstawowej opiece zdrowotnej. Decydują o tym, nawet nie mało atrakcyjne zarobki, ale coraz gorsze warunki pracy. Jako pierwszy powód rezygnacji z podjęcia tej specjalizacji absolwenci medycyny podają olbrzymią dysproporcję pomiędzy mnogością obowiązków a zakresem czasu, jakim dysponują.

Obecnie lekarz nie ma możliwości czasowych wypracowywać model indywidualnego podejścia do pacjenta; holistycznego, czy jak kto woli całościowego spojrzenia na chorego, gdyż dysponuje dla niego jedynie 15 minutami. Lekarze praktykujący w złotych czasach medycyny rodzinnej w Anglii, a więc ci, którzy rozpoczęli praktykę 20–30 lat temu, pamiętają, jak poświęcali swoim pacjentom na tyle dużo czasu, że byli w stanie przeanalizować nie tylko parametry somatyczne, ale też psychologiczne, środowiskowe chorego. Obecnie zbieranie wywiadów środowiskowych zostało delegowane na stażystów, czy też odbywających praktyki studentów medycyny. Kiedyś było to w gestii lekarza, traktowano to jako naturalne podejście, dopełniające obrazu chorego. Zdaniem autora artykułu, dziś jest to nie do pogodzenia ze standaryzacją wszechobecną, praktycznie w każdej jednej sytuacji. Jako konkluzja jawi się zdanie, iż dawne, złote czasy dla medycynie rodzinnej minęły już bezpowrotnie. Dziś nie ma nawet miejsca na indywidualizację diagnostyki i leczenia.

Na co wystarcza kwadrans dla pacjenta? Aby zostać poinformowanym o głównych objawach i przepisać leki. Indywidualna ocena pacjenta została zastąpiona przez bezduszne, biurokratyczne procedury, standardy, czyli z lekarza uczyniono administratora, urzędnika. Dziś standaryzacji podlega niemal każda sytuacja zdarzająca się w codziennej praktyce lekarskiej. A ocena jakości pracy lekarza medycyny rodzinnej jest dokonywana wyłącznie na podstawie danych statystycznych z systemu informatycznego.

Na co wysiłki, ambicja, studia, gdzie pasja, empatia, wizja własnej realizacji dorosłego, odpowiedzialnego życia. Takie podejście do tej specyficznej dziedziny medycyny wróży jej szybki kres, czyżby także i w Polsce?!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Oceń stan swojego zdrowia - nastawienie psychiczne